piątek, 26 stycznia 2018

I minął rok...

... odkąd autorka tego bloga coś tam w ogóle na nim napisała. Właściwie to nawet trochę więcej niż rok. Ale nie wnikajmy w szczegóły, one nie są ważne. Jak to mówią "diabeł tkwi w szczegółach", a że diabła najlepiej unikać, to i szczegóły warto obchodzić z daleka. A przynajmniej ja tego założenia tu i teraz będę się trzymać.

Wydawałoby się może ze po roku nieoecności watro napisać coś mądrego i znaczącego. I pewnie warto, tyle że akurat nic takiego nie przychodzi mi teraz do głowy. Co nawet nie jest tak zaskakujące- jest piątek wieczór, człowiek zmęczony po całym tygodniu pracy nie ma już siły myśleć mądrze. W ogóle z samym myśleniem bywają problemy, aczkolwiek jego lepiej nie zaniedbywać tak zupełnie. Nawet w piątek. I nawet wieczorem.

No ale żeby przynajmniej sprawiać wrażenie że autorka bloga może mieć jednak coś ciekawego do powiedzenia, nawet jeśli niekoniecznie teraz to gdzieś, kiedyś (swoją drogą mieliśmy już tu jakiś czas temu post z dużą ilością "gdzieś" i kiedyś") postanowiłam włożyć jednak trochę wysiłku w tworzenie tego posta i znaleźć jakiś ładny (i mądry!) obrazek na koniec :)



środa, 7 grudnia 2016

Gdzieś, kiedyś, ktoś...

... wspomniał że chciałby abym napisała coś o charakterze. Tak ogólnie to wiem nawet gdzie, kiedy i kto, ale postanowiłam nie odsłaniać przedwcześnie wszystkich swoich tajemnic. Poza tym gdyby odpowiedź na to pytanie (gdzie, kiedy i kto?) była dla kogoś istotna, wystarczy dobrze poszukać na BPB. A że z uwagi na niezbyt duża systematyczność autorki w pisaniu postów materiałów do przeszukania nie ma wiele, to zadanie jest tym bardziej łatwe. Tak więc jak ktoś jest ciekawy to zapraszam do szukania.

Tyle tytułem wstępu. Teraz pewnie wszyscy czytelnicy BPB zastanawiają się co dokładnie na temat charakteru zamierzam napisać w tymże poście. Bo jakby nie patrzeć jest to temat dość ciekawy, aczkolwiek tez nieco trudny. Na tyle trudny że myślenie nad nim zajęło mi już sporo czasu. Dokładnie od kiedy (ktoś, gdzieś) wyraził chęć przeczytania posta na ten temat. Chociaż skłamałabym twierdząc, że cały ten czas nie robiłam nic innego jak tylko myślałam intensywnie nad treścią posta o charakterze. A że kłamstwo jest rzeczą brzydką postanowiła go unikać, więc i twierdzić że od kiedyś nie robiłam nic innego a tylko myślałam o kolejnym moim wpisie na BPB nie będę.

Cóż kłamstwo jest jedna rzeczą, a wprowadzanie w błąd teoretycznych czytelników drugą. Bo tak się składa, że ktoś kto przeczytał wstęp tegoż posta mógł błędnie założyć, ze ja o tym charakterze zamierzam właśnie coś napisać. Otóż nie. Ja tylko zamierzałam napisać posta o czymkolwiek (bo dawno już żadnego nie było) i zaznaczyć że pamiętam o temacie i dalej nie-do-końca intensywnie o nim myślę. 

I jak już coś wymyślę to się tym podzielę :)


sobota, 22 października 2016

(Nie do końca) Wielki Powrót

Jeśli, przypadkiem, ktoś tu jeszcze zagląda mimo prawie dwumiesięcznej nieobecności autorki rzeczonego BPB to, być może, ucieszy się na widok nowego posta. Radość to może być przedwczesna, jako że wspomniana wyżej autorka ma takie samo co zawsze pojecie, o czym chce napisać. Czyli krótko mówiąc żadne.

Ale w końcu zawsze się jakiś temat znajdzie, a nawet jak nie to w końcu kto powiedział, że nie można napisać posta o niczym. Można, czemu by nie. Owszem, pisanie na jakiś konkretny (albo nawet niekonkretny) temat może być z jednej strony łatwiejsze, z drugiej ciekawsze dla osób, którym zdarzy się takiego posta czytać. Chociaż jakby się tak zastanowić (co w sobotę wieczorem może nie być łatwe) czytanie postów o czymś zdarza się chyba jednak częściej, niż czytanie postów o niczym. Więc zawsze to jakieś nowe doświadczenie. A nowych rzeczy warto czasem w życiu próbować. Z naciskiem na czasem. I nie wszystkich. Ale ogólnie warto.

Tak więc wszystkim, którzy chcą spróbować czegoś nowego i przeczytać posta o niczym polecam gorąco ten własnie wpis. Choć pewnie jak ktoś doszedł do tego momentu to już go polecać nie trzeba. W końcu spora część posta już za Wami, drodzy czytelnicy, przed Wami jeszcze tylko wyczekiwanie z utęsknieniem na jakiś w miarę sensowny koniec. Czego prawdopodobnie się nie doczekacie, bo o sens wieczorem w sobotę wcale nie jest łatwo się doprosić. Nie żeby w inne dni tygodnia i o innych porach było jakoś dużo łatwiej. 

Tu powinna następować jakaś konkluzja, ale podsumowanie niczego wydaje mi się na tyle trudne, że postanowiłam tego nie robić. W końcu po co się przemęczać. 

I jeszcze ładna grafika obrazująca temat ;)


środa, 31 sierpnia 2016

Słów kilka (dosłownie) o leniestwie

Nie...
...
...
...
...
...
chce...
...
...
...
...
...
mi...
...
...
...
...
...
się...
...
...
...
...
...
pisać...
...
...
...
...
...
posta...


I to w zasadzie wyczerpuje temat :)


wtorek, 30 sierpnia 2016

Wypadałoby coś napisać...

... ale w głowie mam pustkę. No może niezupełnie pustkę, bo tysiąc myśli mi się po niej pałęta, ale w większości są raz że nieuporządkowane, a dwa dotyczą tego co koniecznie muszę jeszcze dziś zrobić w pracy, a co mogę odłożyć na jutro. Albo pojutrze. Tak czy inaczej kiepski to materiał na posta, nawet na posta na BPB.

Niestety gdzieś, kiedyś wspomniałam że jak dostanę komentarz pod ostatnim postem to napiszę kolejnego. Teraz nie wydaje mi się, żeby było to z mojej strony bardzo mądre posuniecie, ale czasem tak bywa że człowiek powie coś, nie zastanawiając się nad tym, a później żałuje. Bo nie ma jak tego odkręcić. Zwłaszcza jak rozmowę prowadzi się za pośrednictwem Fb i druga strona ma gdzieś tam cały zapis tej rozmowy. 

Tak więc piszę posta nie mając pojęcia o czym można by napisać. Od wczoraj szukam tematu i nie znajduję. Może po prostu szukam nie tam gdzie trzeba? W końcu nie prowadzę bloga jeszcze na tyle długo, aby być w tym ekspertem. I tak się zastanawiam czy gdzieś w przepastnych otchłaniach Internetu jest coś takiego jak zbiór potencjalnych postów do publikacji na bloga. Myślę że by się przydało, zwłaszcza że blogi pisze całkiem sporo osób i pewnie nie tylko ja mam czasami problemy z brakiem weny. A przynajmniej mam nadzieję że ten problem nie dotyka tylko mnie. I nie żebym życzyła źle innym, ale razem to jednak raźniej stawić czoła problemowi. Nawet takiemu błahemu skądinąd jak brak weny twórczej. 

No dobrze, to mamy problem, pora pomyśleć o jakimś rozwiązaniu. I tu przychodzi mi do głowy pomysł znakomity w swojej prostocie. Wystarczy ze przerzucę ten problem na innych a dokładniej na czytelników mojego BPB. Zastanawiacie się w jaki sposób? Otóż poproszę Was drodzy czytelnicy abyście w komentarzach pod tym postem wskazali jakieś potencjalne tematy równie potencjalnych postów. Tak żebym ja już nie musiała się wysilać i sama tych tematów szukać. Prawda że proste rozwiązanie?

środa, 24 sierpnia 2016

Nie spotkamy się na zakręcie...

A może jednak spotkamy? Zależy pewnie od tego jaki zakręt mamy na myśli. Zakrętów w życiu jest wiele, często wyskakują niespodziewanie spod kół, ewentualnie nóg jak ktoś wybiera się dokądś pieszo. Co jest na pewno zdrowsze od podróżowania samochodem. I tańsze. No chyba ze zamierzamy np. iść na pieszą wycieczkę do Zakopanego i wliczamy w koszty wyżywienie na drogę, wodę, noclegi. Wtedy już lepiej zainwestować w benzynę, na pewno się opłaci. 


Dawno, dawno temu, jeden znany, choć dzisiaj w większości już chyba zapomniany zespół* śpiewał w jednej swojej piosence tak: "Którą wybrać z dróg? Jaki znaleźć cel? Czego szukać mam?" Tak sobie myślę że pytania te, aczkolwiek niewątpliwie istotne, zostały postawione w złej kolejności. W końcu warto najpierw ustalić, czego się szuka i jaki ma się cel, a dopiero potem zastanawiać się nad wybraniem odpowiedniej drogi do tego celu. Bo jeśli najpierw, nawet po długim namyśle, wybierzemy sobie jakaś drogę, a dopiero później zaczniemy zastanawiać się gdzie my właściwie idziemy i po co, to jest duża szansa że trafimy donikąd. Wtedy będziemy mieć szczęście, jeśli gdzieś po drodze pojawi nam się jakiś ładny zakręt, który być może pozwoli zmienić nam kierunek naszej wędrówki i ostatecznie dojść do tego celu, który chcemy osiągnąć. Ale po pierwsze nie wiadomo czy i kiedy na taki zakręt natrafimy, po drugie w ten sposób okazać się może, że bardzo długo szliśmy w złym kierunku. I niepotrzebnie traciliśmy siły idąc dokądś, dokąd nie chcemy wcale iść. 


Wnioski wypływają stąd dwa (dobrze dla nich ze umieją pływać): po pierwsze że opłaca się czasem myśleć, także wtedy gdy decydujemy się na wybór celu do którego chcemy dążyć. Po drugie ze zakręty się przydają i mimo że czasem wydaje się nam, ze wydłużają nam one drogę, to często są też świetną okazją do ponownego przemyślenia, czy na pewno zdążamy w dobrym kierunku.


Poza tym nigdy nie wiadomo czy nie spotka się jednak kogoś ciekawego na tym czy innym zakręcie.


* Uwaga! Konkurs! Kto zgadnie tytuł piosenki i wykonawcę wygrywa możliwość napisania komentarza pod tym postem. Jak ktoś nie zgadnie też może napisać komentarz, ale wtedy nie liczy się on jako nagroda ;)

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Profesjonalne pisanie bloga

Czym jest profesjonalizm? Można by pokusić się o stwierdzenie, że jest pewną znajomością sztuki w jakiejś konkretnej dziedzinie, fachowością w działaniu. Wobec tego czym jest profesjonalizm w pisaniu bloga? I czy można być w tym profesjonalistą? 

Pisać każdy może. No może nie każdy, analfabeci mieliby z tym niejakie trudności, ale myślę że większość z nich i tak raczej tego nie przeczyta. Poza tym stanowią oni dość niewielki, mam nadzieję, procent naszego światłego społeczeństwa, więc pozwolę sobie ich pominąć w tych rozważaniach. Tak więc pisać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej, jak to ktoś kiedyś stwierdził. Co prawda o ile się nie mylę miał na myśli śpiewanie, aczkolwiek istnieje tez wersja o rządzeniu. I jak tak patrze na naszych rządzących to trudno nie zgodzić się z  tym że "rządzić każdy może", ale chyba nie każdy powinien. Bo źle się to kończy dla tych rządzonych. 

No więc jak już ustaliliśmy pisać każdy może, przynajmniej prawie każdy. Czy to znaczy ze każdy powinien? Właściwie czemu nie. W końcu jakieś tam pojęcie o pisaniu każdy ma, a że może nie mieć nic ciekawego do powiedzenia to trudno, najwyżej nie zdobędzie szerokiego grona czytelników (np. tak szerokiego jak mój BPB) Lepiej w każdym razie żeby się brał za pisanie nie mając nic ciekawego do powiedzenia, niż za rządzenie państwem nie  mając ku temu kompetencji. Takich jak choćby zdrowy rozsądek. Bo ten bywa przydatny nawet wtedy gdy podejmuje się decyzje wpływające tylko na nasze własne życie, ewentualnie na nasze i naszych bliskich. A gdy już ktoś chce podejmować decyzje które wpływają na życie innych, zwłaszcza kilku milionów innych ludzi, to powinien go mieć może nie w nadmiarze, ale na pewno w jakiejś znacznej ilości. 

W tym miejscu dałabym jakiś ładny obrazek, ale nie wiem czy powinien być o pisaniu czy o rządzeniu? Bo mam wrażenia ze temat tematem, ale rozważania to jakoś skręciły w bok. Więc może najwłaściwszy byłby jednak zakręt?


Prawda ze ładny? :)