poniedziałek, 25 lipca 2016

Trzeba od czegoś zacząć...

... i najlepiej od początku. Znaczy można też od końca, ale wtedy jest trudniej. I bywa dużo mniej interesująco, są książki w których przeczytanie ostatniej linijki na ostatniej stronie potrafi znacznie zmniejszyć przyjemność z czytania. Więc lepiej od końca nie zaczynać, nie znając początku można popełnić parę błędów. A błędów lepiej unikać, jeśli można, a jak już się je popełni to warto wyciągnąć z nich jakaś lekcję. Żeby ich nie powtarzać. A już w ogóle najlepiej to uczyć się na błędach innych. Choć tak do końca popełniania błędów i tak się nie uniknie, jak to mówią nie popełnia błędów tylko ten co nic nie robi. Ale wtedy nie sposób także zrobić coś dobrze. 


4 komentarze:

  1. Cieszę się na ten początek i czekam na dalszy,
    systematyczny ( ?!)ciąg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czymże jest systematyczność w pisaniu bloga jak nie niepożądanym zjawiskiem które sprawia, że jago obserwowanie pozbawione jest elementu niespodzianki? W końcu jak nie będzie wpisów przez pół roku, a potem się jakiś nagle pojawi to będzie spora niespodzianka, a przy tej całej zachwalanej przez niektórych systematyczności brak tegoż jakże ważnego elementu wyczekiwania i zastanawiania się: pojawi się coś czy nie pojawi?

      Usuń
    2. No dobra.Odpuszczam systematyczność.

      Usuń
  2. Ja też czekam na ciąg dalszy. Początek jest obiecująco dowcipny :). Ale z głebszym morałem.

    OdpowiedzUsuń